W maju zaproponowałam, żeby ruinę stojącą przy skrzyżowaniu przy wjeździe do zespołu pałacowo - parkowego tymczasowo zasłonić "makatkami ulicznymi" - obrazkami malowanymi na podobieństwo kuchennych śląskich makatek.
Propozycja zrodziła się spontanicznie, w czasie, kiedy trwały aktywne działania zmierzające do wykreślenia budynku z rejestru zabytków i zrobienia porządku z tą ruiną.
Makatki miały być tymczasowe, w międzyczasie pojawiła się już nawet szansa, że trzeba je będzie z dnia na dzień zabierać. Niestety, radość była przedwczesna. Z informacji jakie otrzymałam, właściciel nie dostał zgody na
wyburzenie czyli na razie nie doczekamy się zmiany, jakiej
oczekiwalibyśmy.
Zdążyliśmy namalować i powiesić 12 makatek. Cieszyły się one sporym zainteresowaniem przechodniów i turystów. Budziły wiele sympatii wśród widzów. Szczególnie zainteresowane nimi były dzieci. Jedna z makatek cieszyła się wyjątkowym uznaniem - to swoista "wizytówka" zabytku, który zasłanialiśmy.
Przyszedł listopad, przyszedł czas na pożegnanie z makatkami.
Przez pięć miesięcy systematycznie poprawiałam zerwane egzemplarze. Ponieważ nadchodzi czas silnych wiatrów oraz pluch, a potem śniegów trudno mi będzie nadal dbać o właściwy stan makatek, nie zagrażający przechodniom.
Wkrótce makatki zastaną zdjęte. Pozwolę im wisieć tak długo jak długo
wytrzymają linki, które je przymocowują, ale nie dłużej niż do końca
listopada. Jeśli więc ktoś ma jeszcze ochotę obejrzeć koszęcińską
makatkę uliczną - zapraszam na skrzyżowanie ulic Zamkowej z Sobieskiego i Powstańców Ślaskich, to ostatnie dni ich
prezentacji.
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy brali udział w tej akcji. Dziękuję właścicielowi ogrodzenia za możliwość jego wykorzystania,
darczyńcy za możliwość recyklingu banerów, a przede wszystkim autorom za
ich twórcze zaangażowanie.
Cieszę się również z pozytywnego społecznego odbioru tej inicjatywy. Pokazaliśmy wszyscy, że zamiast tylko krytykować i wymagać - można myśleć i działać.
Szkoda, że nie udało się w tym czasie usunąć przyczyny tej akcji. To jest jednak zupełnie osobna historia, poza zasięgiem zwykłego mieszkańca.
Zastanawiam się nad innym miejscem ich zawieszenia. Do wiosny pewnie coś wymyślę, ale gdyby ktoś miał jakiś pomysł to proszę o kontakt :)
Jeśli autorzy wyraża zgodę mogę je wystawić na licytację, uzyskane środki przeznaczając jakiś innych projekt dotyczący Koszęcina. Ale to tylko jedna z propozycji ich wykorzystania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.